Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Aktualności

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Link do LinkedIn

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Link do Facebooka

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Historie absolwentów: Piotr Hajdecki

Historie absolwentów: Piotr Hajdecki

"Wykształcenie prawnicze ukształtowało mnie też jako człowieka. Wartości klasycznej kultury prawnej wyrażane w łacińskich paremiach: „Ius est ars boni et aequi" – Prawo to sztuka czynienia dobra i sprawiedliwości, "Audiatur et altera pars" – Niechaj będzie wysłuchana i druga strona, czy "Amicus Plato sed magis amica veritas" – Przyjacielem jest Platon, ale większym przyjacielem jest prawda, pozostały w mojej głowie do dzisiaj i kierują moim postępowaniem zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym."

  • Imię i nazwisko: Piotr Hajdecki
  • Miejsce zamieszkania (miasto, kraj): Warszawa, Polska
  • Stanowisko: Senior Advisor w Business Finland; Członek Zarządu w Finnish Trade Guild
  • Ukończony kierunek studiów (na UJ): Prawo

Panie Piotrze, ukończył Pan studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Prawo jednak nie było pierwszym kierunkiem, który Pan studiował?  

Tak to prawda. Wcześniej rozpocząłem studia na Akademii Ekonomicznej, kierunek handel zagraniczny. Na drugim roku dowiedziałem się, że jest możliwość równoległego studiowania prawa na UJ. Zawsze uważałem, że prawo to taka dyscyplina, która przydaje się w każdej dziedzinie życia, niezależnie jaką pracę się wykonuje. Podjąłem decyzję, że spróbuję pogodzić edukację na obu uczelniach.
UJ umożliwiał wówczas studentom z innych szkół wyższych, którzy legitymowali się bardzo dobrymi wynikami w nauce, wejście od razu na drugi rok prawa z obowiązkiem nadrobienia różnic programowych z pierwszego roku.

Po spełnieniu wszystkich formalności został Pan studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak wspomina Pan czas studiów na UJ?

Uniwersytet Jagielloński był i jest najlepszym uniwersytetem w Polsce i ma najlepszy Wydział Prawa w kraju. Najbardziej podobało mi się, że zarówno wykładowcy jak i studenci silnie identyfikowali się z uczelnią i czuli się odpowiedzialni za utrzymanie jej prestiżu. Była to wyjątkowa wspólnota, która miała bardzo prorozwojowy i motywujący charakter. Oczywiście, ukończenie studiów na takim uniwersytecie pomaga w życiu, bo status absolwenta renomowanej uczelni wzmacnia profil danej osoby.

Niezwykłym doświadczeniem była możliwość bezpośrednich konsultacji z kadrą profesorską. Były wśród niej bardzo znane nazwiska w świecie prawniczym. Dla mnie chłopaka, który nie tak dawno skończył liceum, możliwość konsultowania się z sędziami Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego czy osobą piastującą wówczas urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, to była rzecz niesamowita. Możliwość słuchania profesora Andrzej Szumańskiego od prawa handlowego, profesora Andrzeja Zolla od prawa karnego czy profesora Bogumiła Brzezińskiego od prawa podatkowego, była bardzo motywująca.

Inna kategoria wspomnień wiąże się z udziałem w projektach Towarzystwa Biblioteki Słuchaczów Prawa, które były świetnym uzupełnieniem formalnej edukacji. Nocne patrole z policją były, z kolei, szansą zobaczenia, jak wygląda z bliska praca policjanta, a wizyty i spotkania w Sejmie oraz Trybunale Konstytucyjnym pozwoliły mi zdobyć pierwsze doświadczenia z centralnymi instytucjami.

Uczestniczyłem też w spotkaniach z ciekawymi ludźmi. Jedno z nich niewątpliwie wpłynęło na moją przyszłą karierę zawodową. Było to spotkanie ze śp. Andrzejem Kremerem, wykładowcą naszej uczelni, a w tamtym czasie konsulem generalnym w Hamburgu (w latach 2008 – 2010 Andrzej Kremer był również podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r. – przyp. red.) . Opowiadał wtedy o swojej pracy. Spotkanie trwało może dwie godziny. Słuchałem z ogromnym zainteresowaniem i wyszedłem zainspirowany wizją przyszłej kariery. Zacząłem poważnie myśleć o rozwoju zawodowym właśnie w kierunku dyplomacji i, oczywiście, zgłębiać temat: co trzeba zrobić, by móc taką pracę wykonywać? Ta historia pokazuje, że czasami krótki epizod może wpłynąć na losy naszej kariery.

Ale zanim skierował Pan kroki w kierunku dyplomacji, pierwsze zawodowe doświadczenia zbierał Pan w międzynarodowej korporacji, prawda?

Tak, to wynikało z apetytu na dalszy rozwój. Praca w dużej międzynarodowej firmie była wtedy marzeniem wielu absolwentów. Poszedłem do KPMG po pierwsze, żeby nauczyć się w praktyce wykorzystywać tę wiedzę, którą nabyłem na studiach. A po drugie, żeby też doświadczyć pracy w środowisku międzynarodowym.

Obok pomnożenia wiedzy merytorycznej, można było wyrobić w sobie dyscyplinę intelektualną, nauczyć się standardów obsługi klienta i współpracy z ludźmi z wielu krajów, branż i środowisk. Miałem okazję pracować dla firm polskich i zagranicznych, przy dużych projektach, głównie dla takich branż jak energetyka, górnictwo, przemysł samochodowy, stalowy, bankowy i handel.

W tym czasie poznał Pan drugą osobę, która miała znaczący wpływ na Pana dalszą karierę.  

W KPMG poznałem Pawła Barańskiego. Był moim przełożonym. Miał do mnie bardzo duże zaufanie i rzucił mnie na głęboką wodę, dając do realizacji projekty wymagające dużej odpowiedzialności i samodzielności. W 2005 roku zmieniały się przepisy regulujące działalność w specjalnych strefach ekonomicznych - pamiętajmy, że strefy te były magnesem dla inwestorów, źródłem wzrostu gospodarczego i wielu miejsc pracy. Nowe przepisy pozwalały na prowadzenie na terenie strefy działalności w postaci centrów usług dla biznesu. I razem z Pawłem, wprowadzaliśmy pierwsze centrum usług do jednej ze stref. Prestiżowa sprawa. Po tym ciekawe i satysfakcjonujące projekty posypały się z różnych stron. Myślę, że gdyby nie Paweł, moja ścieżka kariery potoczyłaby się inaczej.

Po pięciu latach w KPMG postanowił Pan opuścić Kraków.

Rzeczywiście tak się stało. W jednej z gazet, w której co poniedziałek ukazywał się dodatek z ofertami zatrudnienia, pojawiły się ogłoszenia związane z pracą w dyplomacji. Zazwyczaj takie oferty nie były publikowane w prasie, a tymczasem w tym właśnie dodatku znalazłem całą szpaltę ofert tzw. naboru zewnętrznego.  Związane to było z dążeniem do ekonomizacji służby zagranicznej, czyli pozyskania ludzi z biznesu czy szeroko pojętej ekonomii do pracy właśnie w służbie zagranicznej. Złożyłem wtedy aplikację na jedno ze stanowisk. Ogłoszeniodawcą było Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Natomiast potem, po przejściu rekrutacji, ostatecznie, otrzymałem pracę w Ministerstwie Gospodarki na stanowisku związanym z dyplomacją handlową i zostałem skierowany na placówkę do Wilna. Dyplomacja handlowa zajmuje się wsparciem przedsiębiorców kraju wysyłającego w osiąganiu sukcesów na rynkach kraju przyjmującego. Mówiąc w skrócie, wspierałem wtedy polskie firmy w ich działaniach na rynku litewskim.

Ta praca była podobna do tego, co robił Pan w KPMG?

W KPMG zajmowałem się m.in. obsługą inwestorów zagranicznych napływających do stref ekonomicznych tworzonych w naszym kraju, czyli cały czas ten wątek międzynarodowy był w mojej pracy obecny. Rzeczywiście można powiedzieć, iż w jakiś sposób kontynuowałem dotychczasowe działania jednak w innym środowisku, z innym zakresem obowiązków.

Po zakończeniu kontraktu wrócił Pan do Polski.

Ale nie od razu. Ponieważ byłem dyplomatą kontraktowym, kiedy wygasał kontrakt, kończyła się moja współpraca. Mogłem np. aplikować na inne stanowisko albo podjąć jeszcze inną decyzję. Zdecydowałem, że zostaję na Litwie. Akurat zakładana była polsko-litewska Izba Handlowa. Zaproponowano mi tam stanowisko dyrektora wykonawczego. Przyjąłem propozycję i przez rok pełniłem tę funkcję. Wtedy prezesem Izby był były minister energetyki Litwy Jarosław Niewierowicz. Współpraca z nim była dla mnie niezmiernie ciekawym i inspirującym doświadczeniem.

Bezpośrednio po powrocie z Wilna pracowałem w Grupie Mokate jako International Sales Manager, czyli menadżer eksportu i odpowiadałem za sprzedaż produktów markowych w Azji i Europie Wschodniej. To też było ciekawe doświadczenie, ponieważ dawało ekspozycję na nowe kultury. Prowadziłem współpracę, podpisywałem kontrakty z firmami m.in. z Mongolii, Turkmenistanu,  Azerbejdżanu, Gruzji, Korei Południowej, Japonii, jeździłem na targi do Szanghaju. Dla mnie były to zupełnie nowe doświadczenia, bo wcześniej z rynkami azjatyckimi nie miałem w ogóle do czynienia.

Trudno było zmienić obszar działania? Wcześniej współpraca na gruncie europejskim a później przejście do współpracy na rynkach azjatyckich.

Trudno, ponieważ Azja jest bardzo odmienna kulturowo. Ponadto do różnic kulturowych dochodziły sprawy celne, kwestie odpraw towarów i tak dalej , więc tak, rzeczywiście było trudno.

A kwestie językowe? Wystarczyło znać język angielski, czy też potrzebna była znajomość języków poszczególnych krajów?

Oczywiście, języki lokalne są bardzo potrzebne. Ułatwiają przeprowadzenie wielu spraw. Natomiast ja używałem na rynkach azjatyckich języka angielskiego, zaś na rynkach Europy Wschodniej rosyjskiego. Przy okazji chciałbym tutaj skierować pewną radę dla studentów. W tej chwili, jeśli chodzi o współpracę gospodarczą Azja i Afryka to obszary postrzegane jako rejony wysokiej szansy. Dlatego osoby, które chciałyby zajmować się handlem zagranicznym na tych rynkach powinny poświęcić czas na naukę języka lokalnego. Połączenie doświadczenia merytorycznego czy wiedzy dotyczącej prowadzenia biznesu ze znajomością jednego z lokalnych języków zdecydowanie wzmacnia profil studentów i absolwentów zainteresowanych pracą w handlu zagranicznym czy w dyplomacji. Ja, na przykład, w tej chwili uczę się języka tureckiego. Wierzę w to, że porozumiewając się z ludźmi w języku, którego używają na co dzień, powstaje zupełnie inna relacja i poziom komunikacji.

Wspomniał Pan o nauce języka tureckiego. Czy uczy się Pan również fińskiego? Od kilku lat jest Pan związany zawodowo z Finlandią.

Rzeczywiście, działałem na różnych rynkach, ale w pewnym momencie, z przyczyn rodzinnych, musiałem zamieszkać na stałe w Polsce. W związku z tym szukałem możliwości pracy, która wykorzystywałaby moje wcześniejsze doświadczenia, a równocześnie pracy, która koncentrowałaby się w Warszawie. Finlandia wydawała się idealna pod tym względem. Kraj Unii Europejskiej, zaawansowany technologicznie, niebudzący kontrowersji, transparentny, przyjazny. Business Finland – Biuro Radcy Handlowego Ambasady Finlandii poszukiwało doradcy, przystąpiłem do konkursu – udało się i kilka miesięcy później zacząłem pracę.

Jest to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, w której 100 procent udziałów posiada Ministerstwo Gospodarki Finlandii. Wykonuje ona standardowe funkcje dyplomacji handlowej, czyli wsparcia firm fińskich na rynku polskim oraz w naszym przypadku również na rynkach całej Europy Środkowo -Wschodniej. Działamy bowiem w koncepcie hubów regionalnych, co oznacza, że z biura w Warszawie obsługujemy również inne rynki naszego regionu. Do zadań należy m.in.: wyszukiwanie możliwości biznesowych, czy możliwości współpracy gospodarczej między Finlandią a krajami Europy Środkowo - Wschodniej i działania na rzecz aktualizacji tych możliwości, czyli na przykład np. budowanie relacji między podmiotami z Finlandii a podmiotami z tych krajów, prezentacja oferty, wsparcie w rozwoju tej współpracy. Ponadto prowadzimy monitoring rynku, jeśli chodzi o możliwości biznesowe, które pojawiają się tutaj, informujemy o nich firmy fińskie. Jeśli one uznają te zidentyfikowane przez nas możliwości za atrakcyjne, to udzielamy im wsparcia poprzez dodatkowe informacje, łączenie z odpowiednimi partnerami na rynkach lokalnych, towarzyszenie w różnych wydarzeniach targowych, konferencjach, seminariach. Pomagamy też ośrodkom naukowo - badawczym z Finlandii w nawiązywaniu współpracy z partnerami na rynkach Europy Środkowo -Wschodniej.

W jaki sposób wykorzystuje Pan wykształcenie prawnicze w obecnej pracy?

Wiedza prawnicza przydaje mi się na każdym etapie mojego życia zawodowego. W KPMG głównie prawo podatkowe, prawo handlowe, prawo pomocy publicznej i prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi; w dyplomacji handlowej – oczywiście prawo międzynarodowe publiczne, ale ponieważ pomagałem firmom w ekspansji zagranicznej, to praktycznie każda dziedzina prawa była przydatna – od prawa umów, prawa spółek, prawa pracy, prawa własności przemysłowej, po prawo zobowiązań. Kiedy zajmowałem się eksportem przydatne było zwłaszcza prawo umów a w obecnej pracy znowu prawie wszystkie dziedziny, no, może poza prawem karnym.

Dla przykładu, teraz pracuję nad projektem chemicznego recyklingu plastiku. To jest obszar nie do końca uregulowany. Tutaj wiedza z zakresu czytania aktów normatywnych, rozumowania prawniczego,  choćby w kontekście identyfikacji kwestii dotąd nieuregulowanych, czy budowania wizji rozwiązań, jest bardzo potrzebna. I w przypadkach wielu innych projektów przygotowanie prawnicze także bardzo się przydaje.

Ponadto wykształcenie prawnicze ukształtowało mnie też jako człowieka. Wartości klasycznej kultury prawnej wyrażane w łacińskich paremiach: „Ius est ars boni et aequi” - Prawo to sztuka czynienia dobra i sprawiedliwości, „Audiatur et altera pars” - Niechaj będzie wysłuchana i druga strona, czy „Amicus Plato sed magis amica veritas” - Przyjacielem jest Platon, ale większym przyjacielem jest prawda, pozostały w mojej głowie do dzisiaj i kierują moim postępowaniem zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym.

Co poradziłby Pan osobom kończącym właśnie studia, które dopiero wchodzą na rynek pracy, a które chciałyby pójść Pana śladem i pracować w dyplomacji handlowej?

Na pewno trzeba mieć w sobie chęć do dalszej nauki. Studia bowiem dają nam podstawę, którą później musimy rozwijać. Trzeba uczyć się cały czas. Często trzeba też odłożyć gratyfikację, nie iść od razu do bardzo dobrze płatnej, ale niedającej satysfakcji pracy, tylko wybrać takie zajęcie, które będzie nam dawało możliwość rozwoju i, w perspektywie kilku lat, umożliwi zdobycie pracy, o której myślimy i do zdobycia której dążymy.

Wydaje mi się, że warto być aktywnym w czasie studiów. Działać w organizacjach studenckich, szukać wiedzy i inspiracji również poza formalnym procesem kształcenia. Zachęcam do udziału w inicjatywach, które eksponują nas na różną perspektywę świata – wspólne projekty z kolegami z innych wydziałów, czy nawet z innych uczelni. Dzisiejszy świat, to świat współpracy i elastyczności – prawnik musi współpracować z informatykiem, socjolog z analitykiem danych, lekarz z psychologiem, a historyk z administratorem systemów. Nie mówiąc już o tym, że jeśli ktoś chciałby zostać w przyszłości prezesem grupy kapitałowej, to będzie pracował z prawnikami, finansistami, projektantami, technologami, informatykami, itd. Dlatego warto wypracować w sobie takie otwarcie i elastyczność na inne perspektywy, język, sposób widzenia świata. Można to robić w ramach różnych inicjatyw akademickich – duszpasterstwa, chóru, rajdów studenckich lub grupy projektowej. Takie poszerzenie horyzontu może odkryć nam nowe możliwości, o których byśmy nigdy nie pomyśleli, zbudować relacje, które mogą nam pomóc w karierze, a przede wszystkim nabyć elastyczności.

Można tego również dokonać studiując drugi kierunek. Sam, obok studiów prawniczych, ukończyłem, jak wspomniałem wcześniej, handel zagraniczny na Akademii Ekonomicznej. To pomaga integrować różne obszary rzeczywistości.

Myślę, że warto przyjrzeć się, jak rozwój technologii zmienia domenę, w której chcielibyśmy działać. I równolegle do rozwoju kompetencji w tej dziedzinie, nabierać potrzebnych kompetencji cyfrowych. Coraz częściej mówi się zjawisku demokratyzacji IT, co mówiąc w skrócie oznacza, że technologie informatyczne przenikną do innych zawodów i każdy z nas będzie do pewnego stopnia „informatykiem”.

Przy poszukiwaniu kierunku rozwoju zawodowego warto popatrzyć na tematy wschodzące. Na przykład, w dziedzinie prawa, takim tematem jest prawo technologii informatycznych, w dziedzinie technologii – na przykład technologie wodorowe. Chodzi o to, żeby mieć jakąś szczególną kompetencję, jakiś znak rozpoznawczy na rynku pracy, który nas wyróżni.

I warto, zarówno już na studiach, jak i w początkowym etapie życia zawodowego, szukać mentora. Kogoś, kto będzie nas inspirował i pomagał w rozwoju. Jest wielu ludzi o wielkich kompetencjach, doświadczeniu zawodowym, którzy chętnie pomogą w rozwoju młodszym kolegom i koleżankom.

Polecamy również
Historie Absolwentów: Damian Szot

Historie Absolwentów: Damian Szot

Zjazd Absolwentów UJ 14-15.09.2024. Spotkajmy się w Krakowie!

Zjazd Absolwentów UJ 14-15.09.2024. Spotkajmy się w Krakowie!

Historie absolwentów: Roman Husarski

Historie absolwentów: Roman Husarski

Historie absolwentów: Krzysztof Ptak

Historie absolwentów: Krzysztof Ptak