Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Aktualności

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Link do LinkedIn

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Link do Facebooka

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Historie Absolwentów: Adriana Bailey

Historie Absolwentów: Adriana Bailey

"Życie i praca za granicą to prawdziwe wyzwanie! Trzeba przystosować się do systemu kulturowego i nauczyć się funkcjonowania w innych realiach społecznych."

Imię i nazwisko: Adriana Bailey

Miejsce zamieszkania (miasto, kraj): Burton Upon Trent

Stanowisko pracy: Tłumaczka/ freelancerka

Ukończony kierunek (na UJ): Filologia klasyczna


Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie ze studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim?

Najmilej wspominam wyjścia do krakowskich kawiarni z naszymi wykładowcami podczas zajęć (sic!). Tak bywało w czasach, kiedy studiowałam (a to była druga połowa lat 90.), że czasem w ramach świąt lub okolicznościowych okazji zajęcia odbywały się w kawiarniach w okolicach Rynku lub w naszych wydziałowych ‘Słowiankach’. ‘Słowianki” mieściły się na Wydziale Filologicznym, w suterenie starego Collegium Paderevianum, gdzie w tamtym czasie znajdowały się filologie obce.

Jak rozpoczęła się Twoja kariera zawodowa? Jakie były w niej decydujące wydarzenia?

Po krótkim, kilkuletnim epizodzie nauczycielskim i próbie pisania doktoratu (takie miałam plany zaraz po studiach) postanowiłam zmienić nieco otoczenie i wyjechałam do Wielkiej Brytanii. Chciałam podreperować swój budżet i znajomość angielskiego. Był rok 2005, tuż po akcesji Polski do Unii Europejskiej, i bardzo wielu Polaków wyjeżdżało wtedy na Wyspy. Po przyjeździe pracowałam krótko w szkole jako pomoc nauczyciela i wtedy dowiedziałam się, że potrzebni są tłumacze, tzw. środowiskowi, opłacani przez brytyjski rząd, dedykowani nowo przybyłym imigrantom z Europy Środkowej i Wschodniej. Znajomość języka angielskiego nie była ich mocną stroną, dlatego w różnych życiowych sytuacjach, np. na policji czy w urzędzie, potrzebowali pomocy tłumacza. Znałam język całkiem dobrze, a podczas pobytu w Wielkiej Brytanii znacznie poprawiłam swoje umiejętności. Postanowiłam zdać kurs państwowy, wymagany do pracy w zawodzie tłumacza, co nie było łatwym zadaniem dla filologa klasycznego. Wymagało to sporych nakładów pracy z mojej strony, jednak ostatecznie się udało. Nie chodziło tu tylko o kwestie językowe, ale także o nabycie umiejętności i warsztatu tłumacza języka nowożytnego, którym ludzie posługują się na co dzień. Jako filolog klasyczny nie miałam wiele do czynienia z praktyczną nauką języka obcego podczas studiów, więc było to dla mnie wyzwaniem.

Jak wykształcenie przyczyniło się do rozwoju Twojej kariery zawodowej?

Studia filologiczne bardzo mi pomogły w procesie przyswajania języka angielskiego w naturalnym środowisku. Znajomość struktury języka jako narzędzia komunikowania się była tu kluczowa. Dzięki temu, że jako filolog rozumiałam strukturę języka, unikałam powszechnych błędów, które popełniali inni kandydaci na tłumaczy, niemający podstaw filologicznych. Pamiętam koleżankę, która po studiach artystycznych była ze mną na kursie przygotowawczym do egzaminu państwowego na tłumacza. Było jej bardzo ciężko, pomimo dość dobrej znajomości języka angielskiego. Znajomość łaciny bardzo pomogła mi w nauce angielskiego, (znaczna część słownictwa w języku angielskim pochodzi z łaciny mniej lub bardziej bezpośrednio, więc znaczenia słów w większości przypadków mogłam się domyślić), szczególnie zaś w mojej późniejszej pracy jako tłumacz sądowy. Nazewnictwo łacińskie było tam na porządku dziennym. Adwokaci i prawnicy występujący w sądach wyższej instancji byli zdziwieni, że znałam wiele prawnych sformułowań i sentencji. Oczywiście prawo angielskie i walijskie jako system prawa precedensowego różni się sporo od prawa europejskiego, bazującego na prawie rzymskim, więc i nazewnictwo łacińskie też się różniło (np. słowa i zwroty miały nieco inne znaczenia, nawiązujące bezpośrednio do specyfiki prawa anglosaskiego), ale było mi zdecydowanie łatwiej przyswoić sobie tę łacińską terminologię niż innym moim kolegom. Przede wszystkim jednak moje studia filologiczne pomogły mi w tłumaczeniach pisemnych. Dzięki studiom nabyłam tzw. filologicznej dokładności i świadomości językowej, więc dużo łatwiej było mi tłumaczyć skomplikowane urzędowe dokumenty i teksty prawnicze. Pamiętam, gdy kilka lat temu tłumaczyłam pisemnie dokumenty prawne z języka angielskiego na polski dla jednego z polskich urzędów. Jedno ze zdań było bardzo zawiłe i przez to dla mnie niezrozumiałe. Postanowiłam zrobić to, co zawsze robiliśmy na zajęciach z techniki przekładu, przeprowadziłam analizę gramatyczną zdania tak, jak robiliśmy to ze zdaniami w tekstach Cycerona. Od razu wszystkie części „wskoczyły” na swoje miejsce i zdanie stało się zrozumiałe. Tekst prawny w języku angielskim pisany jest dość specyficznym, archaizowanym językiem, nieco przypominającym strukturalnie teksty łacińskie. Dlatego znajomość łaciny i użycie jej jako swoistego ‘metajęzyka’ w tłumaczeniach prawniczych (i nie tylko prawniczych) jest dość pomocne.

Opowiedz nam o swojej obecnej pracy. Co teraz robisz?

Obecnie pracuję jako tłumacz sądowy. Tłumaczę też w różnych rządowych instytucjach w Wielkiej Brytanii, także dla naszych rodaków i na potrzeby różnych urzędów, w tym polskich konsulatów i ambasady. Wykonuję tłumaczenia ustne oraz pisemne. Jestem również tłumaczem przysięgłym na liście polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, więc mogę tłumaczyć teksty i dokumenty opatrzone urzędową pieczęcią. Prowadzę typowy żywot freelancerski, współpracuję z różnymi agencjami i biurami tłumaczeń, także bezpośrednio z organizacjami i fundacjami. Tłumaczę również dla klientów prywatnych i komercyjnych.

Jakie są teraz Twoje największe wyzwania?

Chciałabym zacząć zajmować się tłumaczeniami literackimi, także w innych językach niż angielski. Doskonalę włoski, którego uczę się już od liceum. Chciałabym również tłumaczyć więcej tekstów w języku łacińskim, może nawet zdać egzamin na tłumacza przysięgłego języka łacińskiego.

Jak wygląda życie i praca w mieście/kraju w którym mieszkasz?

Życie i praca za granicą to prawdziwe wyzwanie! Trzeba przystosować się do systemu kulturowego i nauczyć się funkcjonowania w innych realiach społecznych. Jest to trudne, ale i fascynujące, ponieważ otwiera nowe rejony poznawcze, rozszerzając tzw. horyzonty. W pracy może wiązać się to z ciekawymi projektami i zawieraniem nowych znajomości, co pozytywnie wpływa na rozwój zawodowy i osobisty. Dziś po latach życia w innym kraju i kulturze na wiele spraw patrzę inaczej, nabrałam dystansu. Jestem już inną osobą niż wtedy, kiedy wyjeżdżałam, choć pamiętam nadal, kim jestem i jaka jest moja tożsamość. Model pracy w Wielkiej Brytanii różni się nieco od tego w Polsce. Dzień pracy jest dłuższy. Pracuje się zwykle od 9 do 17, od poniedziałku do piątku (oczywiście inne godziny pracy obowiązują w systemie zmianowym). Zwykły dzień pracy składa się z części porannej i popołudniowej. Rozdziela je przerwa na lunch, która zwykle zaczyna się w południe i trwa około 60 minut. Godziny pracy są długie, więc tydzień roboczy bywa wymagający i potrafi być również dość przytłaczający. Dlatego tak bardzo celebruje się weekendy i święta. Dużą wagę przywiązuje się do odpowiedniej regeneracji w czasie wolnym po pracy (wyjścia do pubów, na imprezy, wyjazdy, wycieczki, hobby i uprawianie sportów). Wszystko po to, by z nową energią wrócić do zawodowych obowiązków. Przypuszczam, ze w Polsce też się dużo zmieniło w tej kwestii.

Jaka jest Twoja definicja sukcesu?

Nie będę tu oryginalna. Dla mnie sukcesem jest, żeby robić zawodowo to, co się lubi. Niewielu ludzi może pozwolić sobie na luksus życia bez obowiązków zawodowych. Pracować trzeba, więc jeśli można w pracy robić to, co się kocha i co jest naszą pasją, to właśnie jest dla mnie definicja sukcesu.

Jakie masz porady/wskazówki dla obecnych studentów, którzy wkraczają na rynek pracy?

Nauka oraz wiedza, którą studenci zdobywają na uczelniach wyższych, jest bardzo ważna, bo stanowi o potencjale zawodowym i zarobkach. Sama wiedza jednak nie wystarczy. Ważne są też umiejętności, jakie zdobywamy w życiu w procesie uczenia się i poprzez socjalizację, bo to one w połączeniu z wiedzą stanowią o kompetencjach. A to czy jesteśmy kompetentni, ma ogromny wpływ na naszą wartość na rynku pracy. Pracodawca czy klient chce zatrudniać i zlecać pracę właśnie biorąc pod uwagę osobiste kompetencje pracownika. Dlatego tak ważne oprócz procesu przyswajania wiedzy jest też praktyczne nabywanie poszczególnych umiejętności, które mogą potem być naszą kartą przetargową w zdobywaniu korzystnego stanowiska czy wynagrodzenia. Warto już na studiach podjąć jakieś obowiązki zawodowe, choćby poprzez działanie w kołach naukowych czy różnych formach wolontariatu i nabywać w ten sposób różne kompetencje, żeby móc je wykorzystać w późniejszej karierze zawodowej.

Jak wyobrażasz sobie współpracę Uniwersytetu Jagiellońskiego z absolwentami?

Ja z moich studiów miło wspominam wyjazdy na stypendia i współpracę z różnymi ośrodkami naukowymi w Polsce i za granicą. Były to znakomite okazje do poszerzania wiedzy i zdobywania umiejętności, poznawania świata i ludzi, a także do doskonalenia języków obcych. Uczelnie powinny stwarzać studentom możliwości nabywania praktycznych umiejętności obok zajęć czysto teoretycznych. Wartościowy absolwent to człowiek, który nie tylko ma nabytą wiedzę teoretyczną, ale wie także, co należy robić i w jaki sposób odnaleźć się w różnych sytuacjach. Taki praktyczno - empiryczny model nauki i nauczania powinien być promowany przez uczelnię i oferowany studentom oraz absolwentom poprzez specjalne moduły (np. warsztaty) z zaliczeniem w formie praktycznej. I nie mam tu na myśli ‘odbębniania’ praktyk studenckich. Chodzi mi o wnikliwe, rzetelne monitorowanie i ocenę praktycznego działania studenta lub absolwenta, jak również indywidualny mentoring i wsparcie udzielane studentom przy wykonywaniu przez nich praktycznych zadań. Jest to ważne zwłaszcza na uczelniach bazujących na tradycyjnym, teoretycznym modelu nauczania. Również tworzenie programów zawodowych dla studentów i absolwentów oraz szeroka współpraca uniwersytetów z różnymi instytucjami oferującymi zatrudnienie dla absolwentów może być dobrym rozwiązaniem.

Polecamy również
Historie absolwentów: Krzysztof Ptak

Historie absolwentów: Krzysztof Ptak

Historie absolwentów: Marcin Muraszew

Historie absolwentów: Marcin Muraszew

Historie absolwentów: Agnieszka Grzechynka (Idzik)

Historie absolwentów: Agnieszka Grzechynka (Idzik)

Ukończyłeś/aś kierunek związany z finansami? Plastic Omnium rekrutuje do International Finance Graduate Program!

Ukończyłeś/aś kierunek związany z finansami? Plastic Omnium rekrutuje do International Finance Graduate Program!