Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Aktualności

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Link do LinkedIn

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Link do Facebooka

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Historie Absolwentów: Ewa Burwicz-Galerne

Historie Absolwentów: Ewa Burwicz-Galerne

"Wydaje mi się, że im więcej zobaczymy co jest na zewnątrz, tym lepiej będzie też w Polsce po powrocie. Według mnie należy nie bać się wyjeżdżać i kontaktować się z osobami, które pracują nad zagadnieniami, które nas naprawdę interesują. Nie takimi, które są modne albo dają jakąś gwarancję zatrudnienia. Bo takiej gwarancji nie ma nigdy, tylko po prostu zająć się tym, co nas naprawdę interesuje. (...)"

Imię i nazwisko: Ewa Burwicz-Galerne

Miejsce zamieszkania: Kiel, Niemcy

Stanowisko pracy: PostDoc (Modelowanie numeryczne systemw geologicznych) w Instytucie Badawczym GEOMAR Helmholtz Centre for Ocean Research Kiel, Niemcy; Właścicielka firmy doradczej GeoModelIt

Ukończony kierunek: Geologia


Pani Ewo, jak wspomina Pani okres studiów na UJ?

Na UJ-cie studiowałam 4 lata i wybrałam ten uniwersytet, ponieważ bardzo chciałam studiować w Krakowie. To było właściwie moje marzenie ze względu na miasto. Wiedziałam, że studiów geologicznych nie mogę rozpocząć w Łodzi, tam, skąd pochodzę. W grę jeszcze wchodziła opcja Warszawy, ale Kraków zdecydowanie wygrał jako miejsce. I nie żałowałam tego ani przez sekundę, bo cała atmosfera Krakowa i fakt, że kampus nie był wtedy jeszcze wybudowany, a zajęcia mieliśmy w różnych miejscach i na Starym Mieście, i w różnych innych ciekawych lokalizacjach. Było naprawdę bardzo, bardzo sympatycznie i szalenie miło wspominam tamten czas.

A było jakieś takie wydarzenie, które szczególnie utkwiło Pani w pamięci?

Sporo było trudnych egzaminów, to muszę przyznać. Natomiast myślę, że najlepszą częścią studiów w ogóle były praktyki terenowe i to ze względu na atmosferę, i taką formę przebywania 24 godziny na dobę z naszymi profesorami i z innymi studentami. To było naprawdę niezapomniane i nie chodzi mi tutaj wyłącznie o wiedzę, którą mogliśmy wtedy, w założeniu, przyswoić. Żałuję, że się bardziej nie przykładałam do tego aspektu, ale same praktyki były zawsze fenomenalnym przeżyciem.

Zdjęcie portretowe absolwentki

Zdjęcie ze zbiorów własnych absolwentki.

Takie praktyki łączą grupę?

Jest tam bardzo duża samodzielność i współdziałanie w grupie. Byliśmy wypuszczani na cały dzień w teren. Wszystko zależało od nas, np. to, jak wykonamy zadania. Jest w tym duże podobieństwo do pracy akademickiej, tutaj również wszystkie projekty wykonuje się w mniejszych lub większych grupach. W nowoczesnej nauce, jednostka nie znaczy wiele, nawet wybitna. Trzeba umieć współpracować.

Czy w momencie wyboru kierunku studiów wiedziała Pani co dalej?

Nie, absolutnie nie. I bardzo polecam w miarę możliwości takie podejście, żeby studia wybierać z serca. Bo po geologii naprawdę jest bardzo wiele możliwości pracy,  naprawdę, w różnych dziedzinach. I w nauce, i w przemyśle. Natomiast ja zawsze wiedziałam, że chcę wykonywać pracę, którą lubię. Nie jestem osobą mogącą dostawać zadania, z których nie czerpię satysfakcji, nie cieszę się, a mimo wszystko dzień po dniu muszę pracować nad czymś, co mnie zupełnie nie interesuje.

U nas było bardzo duże ciśnienie po liceum, żeby wiedzieć, jakie mamy szanse na zatrudnienie po ukończeniu danego kierunku. Ja, z mojej perspektywy, trochę odradzam takie myślenie, ponieważ po 5 latach studiów rynek pracy naprawdę bardzo się zmienia. I należy po prostu podążać za możliwościami czy okazjami, które się pojawiają w trakcie studiów. Wtedy trzeba siebie, jakby, odnaleźć, nie bać się zmienić kierunku jeśli np. coś interesuje nas bardziej. Ja miałam taki epizod ze studiowaniem trzech kierunków jednocześnie. Na UJ byłam na geologii, studiowałam jeszcze chemię, ponieważ bardzo interesowałam się krystalografią oraz geofizykę na AGH. I to mi pozwoliło np. zorientować się, co w tych dziedzinach najbardziej mnie fascynuje, co bym chciała połączyć. Ta praca, którą wykonuję dzisiaj na co dzień jest właśnie połączeniem wszystkich najciekawszych elementów. W związku z tym jest też trochę niszowa. A wszystko co niszowe jest cenione.

To wielka sprawa jeśli się uda połączyć różne elementy i robi się to, co naprawdę w życiu chciałoby się robić.

Tak. I tutaj bardzo pomógł na przykład fakt, że miałam indywidualny tok studiów od drugiego roku. Bardzo polecam ubieganie się o taką możliwość bo wtedy, przynajmniej w trakcie moich studiów, można było sobie dowolnie dobierać przedmioty. Te, które nas najbardziej interesowały. Więc ja np. bardzo szybko zrezygnowałam z przedmiotów biologicznych, paleontologicznych. Wszystko, co żyje, jakby odłożyłam na bok, a zostałam przy mineralogii, petrografii i geochemii.

Jak wyglądał początek Pani kariery zawodowej?

Broniłam pracę magisterską w trochę inny, może niestandardowy sposób. Zdecydowałam się napisać e-mail do pewnego profesora z Niemiec, który właśnie dostał grant na utworzenie swojej grupy badawczej w Instytucie Badawczym GEOMAR, pytając, czy mogłabym zrealizować jakiś projekt w jego grupie. Mam rok czasu, mam indywidualny tok studiów i czy mogłabym tam przyjechać, aby z nim pracować, a później obronić z tego pracę w Krakowie. I on bardzo, bardzo  mi pomógł, rozpisaliśmy sobie plan na cały rok. Musiałam złożyć podanie do dziekana na UJ, że chcę bronić pracę magisterską, która jest pisana za granicą. Było z tym trochę problemów, ponieważ byłam pierwszą osobą, która na taki pomysł wpadła i nie za bardzo wiedziano, jak to ugryźć. Ale zgodę dostałam i przez rok byłam już tutaj w Niemczech. Wróciłam tylko na obronę. Broniłam się w Instytucie Nauk Geologicznych w Krakowie, ale od razu po obronie miałam propozycję rozpoczęcia doktoratu w Niemczech, z której skorzystałam. To było jakby naturalne przedłużenie tej tematyki, tych projektów, które zaczęłam w trakcie pracy magisterskiej.

Czy doktorat był celem samym w sobie, czy wiązało się to też ze znalezieniem pracy w Niemczech?

Sam doktorat w Niemczech jest pracą. Jest się pracownikiem naukowym zatrudnionym przez instytut badawczy, na kontrakcie, otrzymuje się wynagrodzenie i jest to po prostu praca. Nikt tutaj nie myśli o innej formie zatrudnienia, ponieważ zarówno finansowo jak i czasowo nie ma takiej potrzeby ani możliwości. Jest to bowiem praca w pełnym wymiarze godzin, to jest 8 godzin dziennie. Istnieje możliwość, jeśli podejmuje się pracę np. w przemyśle, żeby pisać doktoraty, które są podsumowaniem doświadczenia zawodowego, tak zwane doktoraty techniczne, które pisze się samodzielnie, znajduje się promotora, a później po prostu się broni, czyli opisuje się to, nad czym się pracowało. Ale to jest troszkę inna forma doktoratu, bardzo popularna np. w koncernach naftowych.

Teraz jest także taka zasada w Niemczech, że nie można rozbijać trzyletnich doktoratów w sensie źródeł finansowania. Czyli jak ktoś bierze do siebie doktoranta, to zapewnia mu pracę i wynagrodzenie przez co najmniej trzy lata i daje mu możliwość obrony. To są normalne kontrakty.

Bez doktoratu nie mogłaby Pani podjąć obecnej pracy?

Jeśli chce się pracować w nauce i zostać w instytucie badawczym, to doktorat jest absolutnie niezbędny. Nie można być pracownikiem naukowym bez stopnia doktora. Mając tytuł magistra można ubiegać się ewentualnie o pozycję techników albo laborantów.

Proszę nam opowiedzieć o tym, co Pani teraz robi.

Teraz zajmuję się modelowaniem numerycznym systemów geologicznych, tzn. używam danych, które są zebrane przy okazji robienia odwiertów, pobierania próbek, danych sejsmicznych i buduję na ich bazie trójwymiarowe modele cyfrowe danego systemu geologicznego. Próbujemy zorientować się, jak te systemy wyglądały wcześniej, jak będą wyglądały za lat 100, jak za 1000, jak za milion. I korzystamy z oprogramowania, które jest czasem już dostarczane do nas w konkretnych pakietach, a czasem piszemy kody sami. Ja używam np. języka programowania Matlab, który pozwala mi na bardzo łatwe, natychmiastowe wprowadzanie zmian do modelu. Taka jest teraz moja praca i rzeczywiście jest wymagająca. Każdy kolejny projekt, każde nowe miejsce na świecie, które staramy się przedstawić w sposób cyfrowy jest kompletnie różne od poprzedniego. Nie ma dwóch takich samych systemów.

W takim razie niezbędna jest również wiedza IT?

Tak, jest potrzebna duża wiedza z zakresu programowania, matematyki, fizyki, geochemii. Ponieważ wszystkie te elementy muszą być w dobrym modelu uwzględnione. Trzeba rozumieć bardzo wiele procesów z różnych dziedzin. Dlatego radzę zawsze moim studentom i moim doktorantom, żeby skupiali się na tych aspektach swojej pracy, w których są najsłabsi. Bo to, w czym jesteś dobry, to już masz, to już jest twoje. Ale trzeba właśnie więcej czasu poświęcać tym sprawom, które się wydają trudniejsze. To jest bardzo ważne. W nauce nie ma już dziedzin, które są zdefiniowane w taki bardzo restrykcyjny sposób. To wszystko jest niesamowicie pomieszane. Trzeba naprawdę znać się na wielu rzeczach, żeby też rozumieć wieloaspektowość procesów.

Geologia morska i naftowa - grafika udostępniona przez absolwentkę

Źródło: Burwicz, E. and Haeckel, M. (2019) Basin-scale estimates on petroleum components generation in the Western Black Sea basin based on 3-D numerical modelling. Marine and Petroleum Geology, v.113. Graphical abstract.

Jakie są teraz najważniejsze wyzwania stojące przed Panią?

Teraz takim wyzwaniem, na które ja się bardzo cieszę, jest możliwość wykorzystania sztucznej inteligencji w mojej pracy. Na co dzień staram się jak najlepiej odtwarzać systemy geologiczne na podstawie danych, które otrzymuję bezpośrednio. Natomiast jest wiele takich miejsc, które chcielibyśmy odtworzyć cyfrowo, a nie mamy tam odwiertów, nie mamy żadnych próbek. Nie wiemy, co jest pod dnem morskim i wtedy na przykład używamy algorytmów AI czyli sztucznej inteligencji, które potrafią nam w sposób pośredni zasugerować, jak najprawdopodobniej to środowisko wygląda ze względu na podobieństwa do innych środowisk, które ten algorytm już zna.

Są to zupełnie nowe rzeczy i jesteśmy jedną z pierwszych grup na świecie, która się tym zajmuje. To tak zwane projekty high risk – high gain, czyli duże ryzyko, ale też duża nagroda. Wyniki tych badań, czy te modele mogą być kompletnie różne od rzeczywistości, ale jeśli uda się nam stworzyć coś, co jest później potwierdzone, to będzie olbrzymia satysfakcja i ogromny postęp dla nauki.

Przez kogo wykorzystywane są najczęściej wyniki Waszych badań?

Bardzo duże zainteresowanie modelami numerycznymi jest oczywiście w przemyśle naftowym. Firmy naftowe mają niewiele czasu, żeby spróbować zanalizować środowisko, w którym będzie prowadzony odwiert. Natomiast my spędzamy miesiące i lata na budowaniu modeli w wysokiej rozdzielczości, które są dużo dokładniejsze. Posiadanie takiego modelu i zrozumienie, co się dzieje w danym regionie, jest niezwykle ważne dla koncernów naftowych. One bardzo chętnie podejmują współpracę i finansują projekty akademickie, naukowe.

Ja, na przykład, współpracowałam z firmą Statoil przez wiele lat, robiłam modele numeryczne Zatoki Meksykańskiej, tam, gdzie planowane były odwierty. Pracowałam też z firmą Total, także ze wszystkimi największymi graczami na rynku naftowym. Teraz jesteśmy w trakcie projektu z mniejszą firmą norweską Aker BP. I oni finansują nam projekt na rok czy dwa lata, do którego możemy zatrudnić osoby, które uważamy za najbardziej zdolne i gotowe, żeby zrozumieć, na czym dane środowisko polega, jakie występują tam procesy.

Także współpraca stricte akademicka jest bardzo dobrze rozwinięta, niewiele jest ośrodków na świecie, które takie modele trójwymiarowe konstruują. Wiemy o sobie bardzo dużo, każdy jest wyspecjalizowany w innym regionie i w innych procesach. Często spotykamy się też w trakcie konferencji, warsztatów.

Chciałem zapytać o specyfikę pracy właśnie w takiej instytucji, w jakiej pani pracuje.

Wydaje mi się, że pod wieloma względami praca w instytucie badawczym jest dużo trudniejsza niż praca w korporacji. To znaczy sam instytut GEOMAR, w którym ja pracuję jest naprawdę duży. Zatrudnionych jest tutaj około tysiąca pracowników, połowa z nich to naukowcy, a budżet roczny to ok. 80 milionow euro. Jest to instytut badań morskich, więc mamy różnych specjalistów: geologów, mikrobiologów, fizyków atmosfery, wszystkie dziedziny nauki o środowisku czy o ziemi. W takiej ogromnej grupie trzeba wypracować swoją markę i trzeba być rozpoznawalnym. Trzeba mieć coś, czego nie ma nikt inny, żeby się utrzymać, żeby być zauważonym, żeby dostawać finansowanie na projekty. Jest ogromna presja na to, żeby publikacje naukowe, których mamy kilka rocznie, były wyjątkowe, przełomowe. Jest się tak dobrym jak twoja ostatnia publikacja. To generuje bardzo dużo stresu, ponieważ nie możliwości, żeby poświęcić się projektowi, który zajmie nam na przykład 10 – 15 lat i dochodzić do jakiś wniosków w sposób stopniowy. Świat nauki wymaga teraz niestety bardzo szybkich wyników, bardzo dobrych, przełomowych i najlepiej takich, które zmienią politykę, zmienią postrzeganie na przykład środowiska przez społeczeństwo i jeszcze mogą być natychmiastowo wdrożone w przemyśle. Wiele osób nie potrafi w ten sposób funkcjonować. Nie co roku każdy jest w stanie zaprezentować jakieś przełomowe dane czy odkrycia. A taki słabszy rok w karierze może się zakończyć na przykład problemem ze znalezieniem zatrudnienia później. Każdemu, kto rozważa pozostanie w nauce bardzo bym radziła spojrzenie na swój charakter z dystansem i zastanowienie się, czy jest się na tyle silnym i pewnym siebie, niepodatnym na stres do tego stopnia, że będzie się w stanie wytrzymać krytykę np. recenzentów każdej publikacji i czy będzie się w stanie utrzymać na powierzchni, cały czas być zauważanym. Absolutnie nie jest to łatwa ścieżka kariery. Myślę, że z wielu względów trudniejsza niż sektor prywatny.

Po doktoracie przez stosunkowo długi okres nie ma stałego zatrudnienia, tylko jesteśmy na tak zwanych kontraktach postdockich, które zwykle trwają 2 – 3 lata. Istnieje duża presja na mobilność, tzn. osoby, które są w sektorze akademickim powinny co trzy lata zmieniać miejsce zatrudnienia, zmieniać laboratorium, żeby poznawać nowe techniki pracy. Dla osób, które mają rodzinę i dzieci to nie jest prosta sprawa co jakiś czas przeprowadzać się w inne miejsce. Nie mówimy tutaj o przeprowadzkach w obrębie tego samego kraju czy nawet kontynentu. Czasem są to przeprowadzki z Niemiec do Nowej Zelandii, później do Norwegii, później do Stanów. To życie jest więc niełatwe.

Właśnie chciałem zapytać o porady dla młodych ludzi, którzy dopiero zaczynają zawodową karierę. Co według Pani jest najistotniejsze na początku?

Jeżeli chodzi o pracę akademicką, to wygląda to podobnie w wielu dziedzinach. Wydaje mi się, że absolutnie kluczowym elementem sukcesu jest rozpoznawalność. Żeby wyrobić sobie markę i nazwisko w nauce proponowałabym wyjazd z Polski. Nie chodzi tutaj o możliwości intelektualne, które na polskich uniwersytetach są bardzo wysokie, bo w Polsce są naprawdę wspaniali naukowcy. Problem to finansowanie nauki, które w Niemczech i w Polsce jest kompletnie nieporównywalne. Jeśli chcemy zrozumieć, jak funkcjonuje nowoczesna nauka, to musimy zobaczyć to od środka. I bardzo polecam wyjazd nawet na krótko, ale za granicę, do krajów, które inwestują w naukę. Zagranicą jest kompletnie inna kultura pracy. Wydaje mi się, że im więcej zobaczymy co jest na zewnątrz, tym lepiej będzie też w Polsce po powrocie. Według mnie należy nie bać się wyjeżdżać i kontaktować się z osobami, które pracują nad zagadnieniami, które nas naprawdę interesują. Nie takimi, które są modne albo dają jakąś gwarancję zatrudnienia. Bo takiej gwarancji nie ma nigdy, tylko po prostu zająć się tym, co nas naprawdę interesuje. Nie bać się poprosić o pomoc. Naprawdę wiele osób za granicą ma dostępnych mnóstwo programów grantowych, w których może ufundować przyjazd studenta z Polski, może go zatrudnić na rok, na dwa, na trzy lata. Tych programów jest mnóstwo, a w Niemczech także brakuje dobrych studentów, brakuje osób, które są gotowe poświęcić dużo czasu i swojej energii dziedzinom, których jeszcze nie znają.

Bardzo lubię takie ćwiczenie dobre dla każdego, kto zbliża się do pisania pracy magisterskiej. Trzeba znaleźć jakąś osobę na stanowisku, na którym chciałoby się być za 15 – 20 lat, napisać do takiej osoby i zapytać, co zrobić, żeby być tam gdzie pan, gdzie pani jest obecnie. Jaką pracę należy wykonać, jak starać się o takie stanowisko. Naprawdę nie spotkałam się nigdy z osobą, która nie chciałaby na ten temat porozmawiać i podzielić się swoim doświadczeniem.

A jaka jest według Pani definicja sukcesu?

Nawiążę do tego, o czym mówiłam wcześniej. Patrząc wstecz na ostatnich pięć lat swojego rozwoju, żeby być tam gdzie się założyło albo jeszcze dalej. I to jest sukces. Bo trzeba pamiętać, że rozwój kariery zawodowej to jest droga. Nie będzie takiego momentu w naszym życiu, kiedy usiądziemy i powiemy: już. Nie, trzeba zawsze patrzeć gdzieś do przodu, a wg mnie sukcesem jest właśnie to, że patrząc wstecz jesteśmy jeszcze dalej niż sobie wyobrażaliśmy kilka lat temu. I nie bać się, to jest taka kolejna rada, nie bać się dawać sobie czas na rozwój we własnym tempie. To znaczy nie uczestniczyć w sprintach, w wyścigach, tylko zrozumieć, jaką się jest osobą, jaki się ma charakter, rozwijać się w zgodzie ze swoim charakterem.

Na koniec chciałem zapytać, jak Pani wyobraża sobie współpracę, Uniwersytetu z absolwentami?

Dobrym pomysłem byłoby wysyłanie absolwentom np. zaproszeń na różnego rodzaju uroczystości, które dają możliwość spotkania się z osobami, które nawet z nami nie tylko studiowały, ale które nas uczyły. Myślę, że to jest dla nas bardzo ważne, żeby mieć kontakt z naszymi ówczesnymi mentorami i jeśli czujemy na przykład, że mamy się czym pochwalić, to jest to też dobry moment, żeby się zaprezentować. Myślę, że wielu z nas, znam takie osoby po geologii, miałoby bardzo wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia o tym, co działo się później. Ale nie między sobą, bo my to już wiemy, tylko bezpośrednio z młodymi ludźmi, ze studentami.

Myślę też, że UJ mógłby stawiać wielu absolwentów jako swojego rodzaju wzór i promować konkretne osoby, żeby tych wzorców było więcej dostępnych dla młodych osób. Mnie tego na przykład brakowało, bo kiedy ja byłam studentką, to mówiło się o bardzo leciwych absolwentach albo wręcz o takich z ubiegłych wieków natomiast nie mieliśmy kontaktu z nikim starszym od nas o 10 – 15 lat. Myślę, że to mogłoby być ciekawe.

 

Z absolwentką rozmawiał Piotr Rapciak.

Polecamy również
Zjazd Absolwentów UJ 14-15.09.2024. Spotkajmy się w Krakowie!

Zjazd Absolwentów UJ 14-15.09.2024. Spotkajmy się w Krakowie!

Ukończyłeś/aś kierunek związany z finansami? Plastic Omnium rekrutuje do International Finance Graduate Program!

Ukończyłeś/aś kierunek związany z finansami? Plastic Omnium rekrutuje do International Finance Graduate Program!

Webinar dedykowany absolwentom i absolwentkom UJ: `Communication skills. How they can help you succeed`

Webinar dedykowany absolwentom i absolwentkom UJ: `Communication skills. How they can help you succeed`

Otwarty nabór na staż naukowy w Joint Research Centre (Komisja Europejska)

Otwarty nabór na staż naukowy w Joint Research Centre (Komisja Europejska)